wtorek, 30 grudnia 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 14


Nadszedł kolejny tydzień dziergania i czytania. W moich robótkach nastąpił niewielki postęp - robię kolejne kwadraty, z których ma powstać bieżnik.
Gdybyście miały ochotę podejrzeć stan prac, zapraszam do oglądania zdjęć w poprzednim poście.

Jeśli chodzi o czytanie, to sięgnęłam po "Złoty notes" Doris Lessing. Przymierzałam się do tej książki od jakiegoś czasu, ale za każdym razem zniechęcała mnie jej objętość. Tym razem, mając w perspektywie kilka wolnych dni, uznałam, że siedmiusetstronicowa kobyła mi nie straszna i wzięłam się za czytanie.
Niestety, bardzo mnie ta książka rozczarowała. Nie chodzi o to, że jest kiepska - wręcz przeciwnie, jest bardzo dobra, tylko w ogóle mnie "nie rusza". Doceniam wartość literacką, złożoność formy i pisarski kunszt, tyle że książka nie wywiera na mnie żadnego głębszego wrażenia. Bohaterowie są mi obojętni, nie ciekawią mnie, a jedyną emocją, jaką we mnie od czasu do czasu budzą, jest irytacja.
Nie chciałabym jednak nikogo do tej książki zniechęcać, bo ze względu na formę i sposób prowadzenia narracji jest prawdziwą perełką. Odsyłam więc do wartościowej recenzji "Złotego notesu" na Biblionetce.


zabawa u Maknety

sobota, 27 grudnia 2014

Work in progress...


Pracuję teraz nad mini-bieżnikiem z różnokolorowych elementów. Ma być nieduży (ok. 20 na 60 cm), więc będzie w zasadzie prostokątną serwetką ;)


Szczęśliwie dobrnęłam do półmetka robótki i postanowiłam pochwalić się, co już mam. A mam sześć gotowych, zblokowanych kwadratów i jeden zaczęty, który jest jeszcze kółeczkiem. Każdy następny kwadrat idzie mi coraz szybciej, w końcu nauczyłam się wzoru i nie muszę co chwila wsadzać nosa w zeszyt ze schematem.




Korzystam ze wzoru Dream Catcher - jest bardzo prosty i ładny, myślę, że nadawał by się też na podkładki. Jeśli braknie mi cierpliwości do łączenia moich kwadracików, zawsze będę mogła je wykorzystać w ten sposób ;)



sobota, 20 grudnia 2014

Miś Krzywosław


Nie mam zbyt wielkiej wprawy w szydełkowaniu zabawek, więc miś wyszedł trochę nieregularny w kształcie. Z tej okazji otrzymał imię Krzywosław. Uważam, że drobne niedoskonałości jedynie dodają mu uroku i charakteru.

Ponieważ jest zima, a Krzywutek jest, jakby nie patrząc, goły, dostał w prezencie ciepłą kieszonkę, w której może się schować.


Krzywosław lubi przebywać na łonie natury, więc od czasu do czasu można go spotkać, jak włóczy się po chaszczach.


Jak Wam się podoba?


środa, 17 grudnia 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 13



W tym tygodniu dziergam i czytam nie tylko razem z Wami, ale też z widocznym na zdjęciu misiem Krzywosławem. Imię otrzymał, jak nietrudno się domyślić, na cześć nieregularności w kształcie swojego drobnego ciała ;)
Na sesję zdjęciową Krzywosława zapraszam w sobotę.

Dziś natomiast czytamy sobie biografię Ireny Krzywickiej (cóż za podobieństwo nazwisk), autorstwa Agaty Tuszyńskiej. Krzywicka jest postacią fascynującą, tragiczną i moralnie dwuznaczną. Nie była wybitną pisarką - raczej literacką celebrytką, która dzięki przyjaźni ze skamandrytami i romansowi z Tadeuszem Boyem-Żeleńskim zdobyła sobie w dwudziestoleciu międzywojennym znaczącą pozycję. W czasie wojny los ciężko ją doświadczył - straciła męża, kochanka i pierworodnego syna. Nie potrafiła odnaleźć się w powojennej rzeczywistości, nie rozumiała sytuacji politycznej, w jakiej znalazła się Polska. Choć nigdy nie wstąpiła do PZPR, dała się trochę zwariować - podobnie jak duża część ówczesnej inteligencji. Jej biografia jest bardzo ciekawa, zarówno jako opis życia nietuzinkowej kobiety, jak i dokument minionej epoki. No i można się z niej dowiedzieć, że Krzywicka też dziergała - jej syn wspomina: "Nauczyła się podczas okupacji robić na drutach. Twierdziła, że to świetnie działa na nerwy".

zabawa u Maknety

sobota, 13 grudnia 2014

W kropy



Chciałabym napisać, że zrobiłam poduszkę w kropki, ale po pierwsze nie jest to poduszka, tylko całkiem spora poducha (45 x 55 cm), a po drugie nie w kropki, tylko wielkie kropy. Albo i nawet kropasy.

Poszewka jest wykonana z 20 szydełkowych kwadratów połączonych płaskim ściegiem.Tył miał być również szydełkowy, ale nie starczyło mi już cierpliwości (ani włóczki), więc jest zrobiony z materiału. Nie wygląda zbyt efektownie, bo użyłam "ściereczkowej" bawełny, którą akurat miałam pod ręką, ale na szczęście tył to tył i nikt go nie będzie oglądał.

Poszewka jest zdejmowana, jedną krawędź zostawiłam nie zaszytą i związałam wstążkami.

Składniki:
włóczki akrylowe Elian Klasik (niebieska), Elian Mimi (żólta; podwójna nitka), Kotek (wszystkie pozostałe kolory)
materiał bawełniany nieznanego pochodzenia
kordonek Kaja (obrębienie tyłu)
szydełka 4,0 i 3,5
wstążka satynowa


środa, 10 grudnia 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 12



Udało mi się przysiąść do poduszki z kwadratów, która musiała odleżeć swoje. Nie ma jej dzisiaj na zdjęciu, ale mam nadzieję, że już niedługo pokażę ją gotową.
Na zdjęciu widać za to kwadratowe elementy na bieżnik, które teraz dziergam. Mimo, że wzór, który wybrałam, jest prosty, idzie mi to bardzo powoli. Do tej pory zrobiłam tylko dwa kwadraty i zaczęłam trzeci.
Wzór bardzo mi się podoba, ale nie jest do końca dopracowany. Brzegi mocno się zwijają - mimo, że zwiększyłam liczbę oczek łańcuszka i słupków w ostatnich okrążeniach - i kwadraciki wymagają dosyć agresywnego blokowania. Na szczęście rozciąganie "na chama" nie jest dla nich zbyt szkodliwe ;)

Jeśli chodzi o moje lektury, to czytam teraz książkę Sławomiry Walczewskiej "Damy, rycerze i feministki: kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce". Autorka opisuje w niej przemiany sposobu myślenia o kobietach, uwzględniając kontekst polskiej kultury i historii oraz przemian społecznych i gospodarczych, jakie dokonały się w XIX i XX wieku. Walczewska na podstawie tekstów literackich i publicystycznych odtwarza dawniejsze i współczesne poglądy na macierzyństwo, małżeństwo, uczucia, twórczość, działalność publiczną, wykształcenie i pracę kobiet. Książka zawiera ciekawe, choć niestety szczątkowe informacje o polskim ruchu kobiecym w XIX i XX wieku, a jej jedyną wadą jest niewielka objętość i brak rozwinięcia pewnych wątków.
Podczas lektury tej książki uświadamiam sobie, jak niewiele wiem na temat polskich emancypantek. Większość nazwisk przytaczanych w tekście jest mi obca. Oczywiście słyszałam o Żmichowskiej, Orzeszkowej i Nałkowskiej, bo o nich słyszeli wszyscy, może niekoniecznie w kontekście ruchu kobiecego, ale jednak. Natomiast po raz pierwszy zetknęłam się z takimi postaciami, jak Paulina Krakowowa, Eleonora Ziemięcka, Anastazja Dzieduszycka, Kazimiera Bujwidowa, Maria Szeliga, Paulina Kuczalska-Reinschmitt, Justyna Budzińska-Tylicka, Cecylia Walewska czy Teodora Męczkowska. Książka "Damy, rycerze i feministki" wzbudziła we mnie głód wiedzy - koniecznie muszę się dokształcić w zakresie historii emancypacji. Myślę, że warto wiedzieć coś więcej o kobietach, których działalność przyczyniła się do tego, że dzisiaj możemy chodzić same po ulicach, kształcić się i mieć własne konto w banku.

zabawa u Maknety

sobota, 6 grudnia 2014

Sweterek na telefon

 

Kierując się znaną wszystkim dziewiarkom zasadą "nawet jeśli to się nie rusza, zrób temu czemuś sweter", zrobiłam wełniane ubranko na telefon.
Etui jest proste, robione dookoła słupkami, z dwoma rzędami półsłupków ma końcu. Bardzo przyjemnie i szybko takie coś się robi. Coś czuję, że na jednym sweterku się nie skończy i mój telefon będzie miał więcej ciuchów niż ja.





środa, 3 grudnia 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 11


Pstrokaty bałagan widoczny na zdjęciu to efekt trzech rozgrzebanych robótek.
Pierwsza - to poszewka na poduszkę z kwadratów z kółeczkami, która od tygodnia stoi, a raczej leży, w miejscu.
Druga - takie różowo-pomarańczowo-czerwone coś - to sweterek na telefon. Mały i prosty drobiazg, więc pewnie zaraz go skończę i w weekend podzielę się zdjęciami.
Trzecia - filigranowa dłubaninka z brązowego kordonka - to początek czegoś w rodzaju bieżnika. Znalazłam piękny wzór na kwadrat (Dream Catcher by Sherry Welch), który koniecznie chcę wypróbować. Wymyśliłam sobie, że zrobię tych kwadratów kilka w różnych kolorach i połączę w jedną całość, żeby powstało właśnie coś na kształt bieżnika. Przyda mi się na jedną łysą szafkę, która aż woła o jakąś narzutkę.

Moją lekturą w tym tygodniu jest książka Ireny Gumowskiej "Deptane po drodze". Od czasu do czasu, zmęczona opowieściami o ludziach, szukam wytchnienia w książkach o zwierzętach lub - tak jak teraz - o roślinach. Największe zainteresowanie budzi we mnie przyroda, z którą mam do czynienia na co dzień, a więc pospolite gatunki ptaków, owady, parkowe drzewa i przydrożne chwasty. Gumowska pisze właśnie o roślinach, na które możemy się natknąć na spacerze w mieście i na wsi, nad rzekami, w lasach i na łąkach. Charakteryzuje środowiska, w jakich żyją, opisuje ich znaczenie dla człowieka oraz podaje różne ciekawostki, na przykład zaskakującą niekiedy etymologię nazw. Gdyby komuś moje wybory czytelnicze wydały się dziwne, uprzejmie donoszę, że sama Gumowska czytała do poduszki "Nawozy organiczne" - czyli o gnoju po prostu - a zagadnięta przez zdziwionego znajomego odparła: "Ależ to jest fascynująca książka! To jest sama prawda i podstawa życia..."

zabawa u Maknety